Łyk sztuki do kawy z Madonną pod jodłami
https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Cranach_Madonna_unde r_the_fir_tree.jpg#/media/Plik:Cranach_Madonna_under_the_fir _tree.jpg
Jeden z najcenniejszych obrazów w polskich zbiorach: „Madonna pod jodłami” Lucasa Cranacha, oprócz wartości artystycznej ma historię, która mogłaby posłużyć za scenariusz filmu sensacyjnego, a którą chcemy Was zainteresować.
REKLAMA
Lucas Cranach starszy (1472-1553) należy do najważniejszych artystów niemieckiego Renesansu. „Madonnę pod jodłami” namalował ok. 1510 r. Jest to jeden z kilku jego obrazów o tej tematyce, w dodatku zaliczany do najlepszych w całym dorobku malarza. Madonna z Dzieciątkiem ukazana została na tle górzystego krajobrazu z tytułowymi jodłami i zamkiem fantazyjnie usytuowanym na skale. O doskonałości warsztatu Cranacha świadczą detale takie jak przejrzysty woal spływający z głowy Madonny. Niektóre elementy mają znaczenie symboliczne: winogrona na kolanach Dzieciątka (zapowiedź jego późniejszej męki) czy wykończenia poduszki w formie owoców granatu (uważanych między innymi za symbol Kościoła). Leżący obok poduszki sygnet to z kolei podpis malarza – zawiera jego charakterystyczny herb ze skrzydlatym wężem i inicjały.
W 1517 r. „Madonna pod jodłami” trafiła do wrocławskiego biskupa Jana Thurzona i przez kilka kolejnych stuleci wisiała w katedrze, a dokładniej w kaplicy pw. Czternastu Wspomożycieli (obecnie św. Jana Ewangelisty). Pod koniec XIX w. zorientowano się, jaką wartość ma obraz i przeniesiono go do skarbca. W dwudziestoleciu międzywojennym dzieło Cranacha było udostępniane publiczności po wykupieniu biletu. Podczas II wojny światowej „Madonna pod jodłami” razem innymi cennymi obiektami opuściła Wrocław: w 1943 r. trafiła do klasztoru w Henrykowie, a następnie do Kłodzka gdzie ukryto ją przed alianckimi nalotami. Podobną drogę przebywało wiele dzieł sztuki, nie zawsze z dobrym rezultatem.
Również obraz Cranacha do Wrocławia wrócił poważnie uszkodzony, z pęknięta deską podobrazia. Ponieważ katedra była w ruinie, dzieło trafiło do Muzeum Archidiecezjalnego we Wrocławiu (wówczas jeszcze Diözesanmuseum). Tam konserwację powierzono jednemu z pracowników, niemieckiemu księdzu Siegfriedowi Zimmerowi. Po wykonaniu niezbędnych napraw obraz zawisł w pałacu biskupim na Ostrowie Tumskim.
Być może „Madonna pod jodłami” jeszcze długo nie zdradziłaby swoich tajemnic, gdyby nie potrzeba sfotografowania jej do zagranicznej publikacji.
W 1961 r. obraz trafił do pracowni konserwatorskiej Muzeum Narodowego we Wrocławiu, w celu przygotowania go do zdjęć. Konserwatorka Daniela Stankiewicz niemal od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Po pierwsze nie zgadzało się podobrazie: zamiast deski lipowej, użyto drewna z drzewa iglastego, być może jodły. Zupełnie inna była też technika malarska. Cranach nakładał farbę cienkimi, półprzezroczystymi warstwami laserunku, uzyskując w ten sposób pożądane tony. Tymczasem obraz na stole konserwatorki malowany był przy pomocy farb zmieszanych na palecie. Takich nieścisłości było całe mnóstwo. Wykorzystując dobrej jakości fotografie wykonane jeszcze w latach 30. badaczka udowodniła, że przez ostatnie kilkanaście lat w pałacu biskupim wisiał falsyfikat. W dodatku nie najlepszej jakości, prawdopodobnie malowany w pośpiechu. Porównanie obu obrazów znajdziecie na kanale YouTube Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
W istocie, twórcy fałszywej „Madonny” musieli się spieszyć. Gdy Siegfried Zimmer otrzymał obraz, poprosił o pomoc w namalowaniu kopii Georga Kupke, przekonując go, że pomoże ochronić dzieło przed komunistami. Kilka lat później oryginał wywiózł ze sobą do Niemiec. Aby nikt się nie zorientował, w pociągu przewoził dzieło owinięte ceratą z termosem kawy ustawionym na wierzchu. Choć oszustwo wyszło na jaw w latach 60., trzeba było pół wieku, żeby obraz wrócił do Wrocławia. I to wcale nie dlatego, że nie dało się go wytropić. Przeciwnie - „Madonna pod jodłami” przez lata pojawiała się na rynku antykwarycznym. W latach 70. ofertę jej kupna otrzymały nawet duże niemieckie muzea, które odstraszyła jednak podejrzana proweniencja dzieła. Ostatecznie, po długich staraniach obraz udało się sprowadzić do Polski w lipcu 2012 r.
„Madonna pod jodłami” jest uważana za najcenniejszą z odzyskanych dotąd strat wojennych. Większą wartość ma tylko, wciąż zaginiony, „Portret młodzieńca” Rafalea Santi. Obraz Cranacha przechowywany jest na stałe w Muzeum Archidiecezjalnym we Wrocławiu, ale jeszcze do końca marca możecie oglądać go na specjalnym pokazie w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.
Zwiedzajcie z nami muzea i galerie całego świata bez wychodzenia z domu!
Takie możliwości otwiera przed Wami sekcja MUZEA i GALERIE w Bazie Legalnych Źródeł na legalnakultura.pl
W 1517 r. „Madonna pod jodłami” trafiła do wrocławskiego biskupa Jana Thurzona i przez kilka kolejnych stuleci wisiała w katedrze, a dokładniej w kaplicy pw. Czternastu Wspomożycieli (obecnie św. Jana Ewangelisty). Pod koniec XIX w. zorientowano się, jaką wartość ma obraz i przeniesiono go do skarbca. W dwudziestoleciu międzywojennym dzieło Cranacha było udostępniane publiczności po wykupieniu biletu. Podczas II wojny światowej „Madonna pod jodłami” razem innymi cennymi obiektami opuściła Wrocław: w 1943 r. trafiła do klasztoru w Henrykowie, a następnie do Kłodzka gdzie ukryto ją przed alianckimi nalotami. Podobną drogę przebywało wiele dzieł sztuki, nie zawsze z dobrym rezultatem.
Również obraz Cranacha do Wrocławia wrócił poważnie uszkodzony, z pęknięta deską podobrazia. Ponieważ katedra była w ruinie, dzieło trafiło do Muzeum Archidiecezjalnego we Wrocławiu (wówczas jeszcze Diözesanmuseum). Tam konserwację powierzono jednemu z pracowników, niemieckiemu księdzu Siegfriedowi Zimmerowi. Po wykonaniu niezbędnych napraw obraz zawisł w pałacu biskupim na Ostrowie Tumskim.
Być może „Madonna pod jodłami” jeszcze długo nie zdradziłaby swoich tajemnic, gdyby nie potrzeba sfotografowania jej do zagranicznej publikacji.
W 1961 r. obraz trafił do pracowni konserwatorskiej Muzeum Narodowego we Wrocławiu, w celu przygotowania go do zdjęć. Konserwatorka Daniela Stankiewicz niemal od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Po pierwsze nie zgadzało się podobrazie: zamiast deski lipowej, użyto drewna z drzewa iglastego, być może jodły. Zupełnie inna była też technika malarska. Cranach nakładał farbę cienkimi, półprzezroczystymi warstwami laserunku, uzyskując w ten sposób pożądane tony. Tymczasem obraz na stole konserwatorki malowany był przy pomocy farb zmieszanych na palecie. Takich nieścisłości było całe mnóstwo. Wykorzystując dobrej jakości fotografie wykonane jeszcze w latach 30. badaczka udowodniła, że przez ostatnie kilkanaście lat w pałacu biskupim wisiał falsyfikat. W dodatku nie najlepszej jakości, prawdopodobnie malowany w pośpiechu. Porównanie obu obrazów znajdziecie na kanale YouTube Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
W istocie, twórcy fałszywej „Madonny” musieli się spieszyć. Gdy Siegfried Zimmer otrzymał obraz, poprosił o pomoc w namalowaniu kopii Georga Kupke, przekonując go, że pomoże ochronić dzieło przed komunistami. Kilka lat później oryginał wywiózł ze sobą do Niemiec. Aby nikt się nie zorientował, w pociągu przewoził dzieło owinięte ceratą z termosem kawy ustawionym na wierzchu. Choć oszustwo wyszło na jaw w latach 60., trzeba było pół wieku, żeby obraz wrócił do Wrocławia. I to wcale nie dlatego, że nie dało się go wytropić. Przeciwnie - „Madonna pod jodłami” przez lata pojawiała się na rynku antykwarycznym. W latach 70. ofertę jej kupna otrzymały nawet duże niemieckie muzea, które odstraszyła jednak podejrzana proweniencja dzieła. Ostatecznie, po długich staraniach obraz udało się sprowadzić do Polski w lipcu 2012 r.
„Madonna pod jodłami” jest uważana za najcenniejszą z odzyskanych dotąd strat wojennych. Większą wartość ma tylko, wciąż zaginiony, „Portret młodzieńca” Rafalea Santi. Obraz Cranacha przechowywany jest na stałe w Muzeum Archidiecezjalnym we Wrocławiu, ale jeszcze do końca marca możecie oglądać go na specjalnym pokazie w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.
Zwiedzajcie z nami muzea i galerie całego świata bez wychodzenia z domu!
Takie możliwości otwiera przed Wami sekcja MUZEA i GALERIE w Bazie Legalnych Źródeł na legalnakultura.pl
PRZECZYTAJ JESZCZE