reklama
kategoria: Sport
11 grudzień 2025

Polacy oficjalnie z sześcioma indywidualnymi kwalifikacjami olimpijskimi w short tracku

fot. Rafał Oleksiewicz
Międzynarodowa Unia Łyżwiarska ISU opublikowała oficjalny ranking olimpijski w short tracku, który przesądza o liczbie kwalifikacji dla poszczególnych krajów. Ostatecznie na igrzyska w Mediolanie Polacy wywalczyli sześć miejsc indywidualnych oraz jedno dodatkowe w sztafecie mieszanej. – Nie ukrywam, że to wynik poniżej oczekiwań, tym bardziej, że stworzyliśmy optymalne warunki do przygotowań, a nasza sztafeta kobieca po ostatnich MŚ należała do grona faworytek – mówi Rafał Tataruch, prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.
Kwalifikacje olimpijskie w short tracku w tym sezonie odbywały się podczas czterech przystanków cyklu World Tour. To właśnie w Montrealu (podwójne zawody), Gdańsku i finale w Dordrechcie zawodnicy walczyli o przepustki na igrzyska. Na dystansach 500 m i 1000 m na najważniejszą imprezę czterolecia kwalifikowało się najlepszych 32 zawodników w każdej z płci, a na 1500 m o cztery więcej. Do tego dochodziło po osiem najlepszych sztafet zarówno u mężczyzn, jak i kobiet, a także 12 w drużynie mieszanej.

Po ostatnim przystanku w Holandii zarówno zawodnicy, jak i trenerzy reprezentacji Polski wspieranej przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A., nie chcieli jeszcze głośno mówić o liczbie kwalifikacji, bowiem nie był znany oficjalny ranking ISU.

To wszystko jest na styku, więc nie chcę rozsiewać plotek. To, co wiemy na tę chwilę, nie jest planem wykonanym w stu procentach, ale po słabym początku u mężczyzn ta statystyka znacznie się podniosła – ucinała trenerka Urszula Kamińska.


Dziś już oficjalnie wiadomo, że na każdym z dystansów Polacy wywalczyli po dwie kwalifikacje indywidualne, a dodatkowo w Mediolanie wystartuje nasza sztafeta mieszana. Nie jest tajemnicą, że według wcześniejszych, nieoficjalnych wyliczeń biało-czerwoni mieli trzy miejsca wśród kobiet na 1500 metrów (slot POL3 zajmował 36., ostatnią z kwalifikujących lokat). Straciliśmy jednak to miejsce, ponieważ zgodnie z zasadami kwalifikacji MKOl i ISU został przekroczony maksymalny limit zawodników. Łączna liczba wywalczonych przez wszystkie kraje miejsc była wyższa niż dopuszczalna, dlatego konieczne było ograniczenie przyznanych kwot.

W trakcie igrzysk obowiązuje ściśle określona liczba zawodników, którzy mogą wziąć udział w rywalizacji w każdej dyscyplinie. W short tracku najpierw wypełnia się miejsca dla sztafet, a następnie uzupełnia listę zawodnikami, którzy zdobyli wymagane minima na poszczególnych dystansach. Oznacza to, że sportowcy sklasyfikowani na ostatnich pozycjach premiujących awansem na danym dystansie często tracą swoje miejsca na rzecz tych, którzy zakwalifikowali się poprzez sztafetę, a nie znaleźli się w TOP 32 lub TOP 36.

I właśnie taka sytuacja dotknęła naszą reprezentację. Spełniliśmy minimum, jednak ze względu na ograniczenia liczbowe brakło miejsca dla trzeciej naszej zawodniczki na 1500 metrów – wyjaśnia Kamińska.


I dodaje:

Optymalnie byłoby zdobyć po trzy miejsca na każdym dystansie, co było bardzo możliwe u kobiet, jednak wskutek popełnionych błędów i dyskwalifikacji mamy po dwa miejsca. Jeśli chodzi o mężczyzn, to uważam, że jedynie na 500 metrów moglibyśmy mieć o jedno miejsce więcej. Sztafety? Trzeba zaakceptować fakt, że mamy tylko jedną i skupić się na tym, co mamy do zrobienia. Rozpamiętywanie tego nam nie pomoże.


Prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego Rafał Tataruch nie ukrywa jednak, że uzyskana przez biało-czerwonych liczba kwalifikacji jest poniżej oczekiwań włodarzy.

Liczyliśmy realnie nawet na osiem osób w Mediolanie, a wszystkie wyniki z poprzedniego sezonu wręcz na to wskazywały – mówi.
Mieliśmy rozbudzony apetyt, a niestety cztery osoby na igrzyskach to nie jest coś, co nas satysfakcjonuje. Szkoda. Wiem, że każdy się stara, chciał jechać jak najlepiej, my jako związek również zapewniliśmy zawodnikom optymalne warunki. Być może sami sobie narzucili zbyt dużą presję i temu nie podołali.


Sztab szkoleniowy reprezentacji Polski będzie musiał więc wybrać po dwie kobiety i dwóch mężczyzn, którzy pojadą na igrzyska. Nie będzie to łatwe zadanie, choć zasady kwalifikacji są jasne.

Mamy regulamin, który został zaakceptowany jeszcze przed sezonem i wszystko musi się etycznie odbywać zgodnie z nim – dodaje Tataruch.
Trenerzy oczywiście dają swoje sugestie, argumentują powołania, które potem przechodzą przez dyrektora sportowego, a ostateczną decyzję podejmuje zarząd. Najczęściej nasze wizje są zgodne, tym bardziej, że trenerzy widzą zawodników na co dzień. Ale jeśli chodzi o Mediolan, to jest za wcześnie, żeby rozmawiać o igrzyskach.


W czwartek nasi łyżwiarze rozpoczną zgrupowanie w Białymstoku, które potrwa do 21 grudnia. Mimo faktu, że do Mediolanu pojedzie tylko czworo zawodników, to zarówno Tataruch, jak i Kamińska podkreślają, że pozostali z kadrowiczów również będą mieli bardzo odpowiedzialne zadanie.

To dalej jest jeden team i pozostali muszą zrobić wszystko, by pomóc czwórce olimpijczyków w przygotowaniach. Mimo że to starty indywidualne, to wciąż potrzebne jest wsparcie mentalne oraz treningowe – mówi prezes PZŁS, a Kamińska zwraca uwagę,
że w każdym momencie może też dojść do zamiany.

Zdarza się przecież tak, że zdrowie lub inne czynniki losowe w jakimś stopniu uniemożliwią starty. Dlatego tym bardziej ważne jest to, by forma fizyczna całej grupy była wysoka. A w Mediolanie walczymy o najwyższe cele. Wciąż jest wiele do zrobienia!

PRZECZYTAJ JESZCZE
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Polsce