reklama

Rzym, jakiego nie znacie …....

fot. nadesłane
Często mnie pytają znajomi i przyjaciele o sytuację w Rzymie w tym trudnym dla nas okresie koronawirusa. Nie chcę dramatyzować, nie będę się powtarzać, bo z mediów wszyscy wiedzą jak się sprawy mają, nie będę przedstawiała statystyk, które Bogu dzięki od 4 dni zaczynają pałać optymizmem, pokazując w końcu światełko w tunelu, dając nam wszystkim nadzieję. Opiszę jedynie moje odczucia, dotknę trochę historii, wrócę do przeszłości.
REKLAMA
Johann Wolfgang Goethe, który wszedł na szczyt Wezuwiusza w 1787 roku, z ogromnym przejęciem opisał przyjaciołom swoje wrażenia z tej wspinaczki. “Piekielny szczyt górujący nad środkiem raju, groza obok piękna”. Podpisuję się i ja pod tym stwierdzeniem.

Dosłownie kilka dni przed ogłoszeniem pandemii, wspięłam się na szczyt wulkanu, by móc z góry podziwiać całą Zatokę Neapolitańską, by zajrzeć w “oko cyklonu” i z ogromnym podziwem patrzeć na siłę natury, na bezustannie tlący się w kilku miejscach krater. Robiło wrażenie przebywanie na szczycie cały czas czynnego wulkanu, który może eksplodować w dowolnym momencie. Chodziłam po tym co kiedyś było płynną, gorącą magmą.

Dopiero z góry widać było jak blisko wulkanu, praktycznie u jego podnóża leżą Pompeje, kolejny cud natury, który najprawdopodobniej zachował swoje piękno dzięki erupcji wulkanu. Według moich przemyśleń, Wezuwiusz ochronił swoim popiołem to, co człowiek zniszczyłby z czasem przebudową i unowocześnieniem. Dzięki tej sile natury, mamy zachowany najpiękniejszy przykład rzymskiego miasta na świecie.

Punktem mojej wycieczki były również Pompeje. Byłam tam dzień wcześniej. Z samego rana lało okropnie i było zimno. Zapewne dlatego na teren wykopalisk weszliśmy bez żadnych kolejek a i zwiedzających w tym dniu było jak na lekarstwo.  Słońce, które w pewnym momencie opanowało niebo i rozgrzało ziemię, mało zwiedzających, żadnych wycieczek  na terenie Pompei pozwoliło wsłuchać się w ciszę tego miasta i poczuć ból tych, którzy ginęli pod gorącymi chmurami spadającego popiołu. Spacerowałam po “mieście duchów” ponad 4 godziny, wyobrażałam sobie katastrofę z 79 roku. Jakże realne stały się krzyki kobiet, płacz dzieci i nawoływanie mężczyzn opisane w II liście Pliniusza Młodszego do Tacyta.

Rolnicy zamieszkujący tereny u stóp Wezuwiusza na  zboczach urodzajnej, miękkiej gleby z dobrym zaopatrzeniem w materię organiczną i dużą ilością przyswajalnego fosforu i wymiennego potasu  kiedyś uprawiali winogrona i oliwki, teraz głównie słynne na cały świat pomidory San Marzano  o słodko-kwaśnym smaku, jedynym w swoim rodzaju, cieniutkiej skórce, gęstej pulpie.


Bez strachu, tak kiedyś jak i dziś kwitnie wokoło życie.

Wrócę już z przeszłości i wracam do rzeczywistości, do Rzymu, który kocham i w którym mieszkam od prawie 30 lat. Miasta, które jest na dzień dzisiejszy trudne do ogarnięcia również i przez najstarszych rzymian. Rzym, jakiego nikt nie zna i nie chciałby poznać: cichy, pusty, smutny.... Rzym, który na obecną chwilę niczym nie przypomina wesołego, głośnego miasta, korków ulicznych, dźwięków klaksonów.

Ileż to razy siadałam w barze z filiżanką espresso by poobserwować turystów, by dla zabawy odczytywać z ich twarzy jak bardzo jest w stanie urzec ich Wieczne Miasto. Jak ogromne wrażenie robi na nich Forum Romanum, Koloseum, Plac Świętego Piotra, czy Panteon. Przyglądałam się jak ludzie ze łzami w oczach do Fontanny di Trevi wrzucali monety symbolizujące ponowny powrót.

Dziś to miasto w niczym nie przypomina Rzymu sprzed chociażby miesiąca. Cisza rozrywa serce, kultowe miejsca kompletnie opustoszałe, bary, restauracje zamknięte. Nie można wyjść z domów, by posłuchać chociażby szumu wody ze słynnych fontann , pospacerować po parkach.

Oglądając zdjęcia pokazujące uroki Rzymu, jego  kulturę, budowle, zabytki bez obecności człowieka w innch okolicznościach zachwycałyby swoim pięknem, można by rzec poezja.  Niestety to nie poezja, to okropna rzeczywistość, która nie tylko Rzym i Włochy rzuciła na kolana. To dramat, który przełamuje śpiew z balkonów nie tylko ich mieszkańców, gdzie powiewają flagi narodowe, gdzie często słychać włoski hymn, oklaski podziękowań skierowane do wszystkich pracowników służby zdrowia, lekarzy, pielęgniarek i personelu medycznego, a także karabinierów, policjantów, finansistów, strażaków, personelu ochrony ludności, wolontariuszy służb 118, nie zapominając o przedstawicielach wojska, zaangażowanych w ciężką i wyczerpującą pracę  tych długich, ciężkich wydawałoby się niekończących  dni.

Na dzień dzisiejszy Rzym w moim odczuciu to Pompeje XXI wieku, nie te z wyobrażeń, kiedy czytałam listy Pliniusza Młodszego, ale te aktualne, te, które przedstawiają Rzym jako miasto ciszy i cierpienia, bezsilności i często rozpaczy, wielkiej niepewności ale też ogromnej nadziei. “Andrà tutto bene” co znaczy - “wszystko będzie dobrze” to w tej chwili najczęściej wypowiadane słowa. Rzym aktualnie to także  ludzka solidarność. To we Włoszech a dokładnie w Neapolu zrodził się pomysł “ caffè sospeso” co oznacza “zawieszoną kawę”, czyli kawę opłaconą, pozostawioną dla kogoś, kto nie może sobie na nią pozwolić. Neapol w tym ciężkim dla nas wszystkich okresie natychmiast ruszył z kolejną akcją “spesa sospesa”, co oznacza “zawieszone zakupy”, opłacone, przeznaczone dla najbiedniejszych, gdzie przykład ludzkiej solidarności objął natychmiast cały teren Włoch.

Rzym pokona tą “pompejską”ciszę, która aż w uszach dudni. Pokona Covid-19.  Wystarczyło wyjść za “bramę historii” by natychmiast spotkać się z włoską gościnnością, z tętniącym życiem, z uśmiechem   chociażby barmanów i kelnerów zapraszających do ich lokali. Rzym to  Wieczne Miasto a to do czegoś zobowiązuje  i tego się trzymam. Dziś słusznie wszyscy mieszkańcy siędzą w domach, chroniąc w ten sposób nie tylko siebie, ale i swoich bliskich, czekając z niecierpliwością, kiedy tym razem “popiół” koronawirusa opadnie definitywnie,  ukazując jak zawsze wiosenne, bezchmurne pełne słońca, błękitne niebo.

Popatrzcie na zdjęcia które zrobiłam przed 9 marca, z mojej wycieczki i ze spaceru po Rzymie i te aktualne, jakże inne zebrane dla Twoje-miasto.pl od znajomych z FB, ze źródeł internetowych. Tych nie mogłam zrobić sama  gdyż ja jak wszyscy we Włoszech “RIMANGO A CASA” co znaczy “zostaje w domu”.

To wyjątkowa sytuacja, która łączy i mam nadzieję, że z tego przykrego doświadczenia wszyscy wyciągniemy wnioski już DZIŚ, byśmy mogli czuć się  bezpiecznie JUTRO. To sytuacja, która nie powinna dzielić. Dzielić powinniśmy się zrozumieniem i nadzieją, pomocą i dobrym słowem..... nie tylko w tym czasie.

Zerknijcie sami na zdjęcia  Campo dei fiori, na Fontannę di Trevi, Koleseum, zamek Świętego Anioła, Plac Hiszpański. Plac Świętego Piotra jakiego nigdy nikt nie widział, widok Papieża przemieszczającego się na piechotę  w trzecią niedzielę Wielkiego Postu by pomodlić się  przed Marią Salus Populi Romani i przed drewnianym krucyfiksem, który w XVI wieku chronił Rzym przed dżumą.  Opuszczając Watykan Ojciec Święty chciał podkreślić swoją bliskość z tymi, którzy cierpią, odnosząc się do przypadków zakażenia koronawirusem.

Pustego Neapolu też zapewne nigdy nie zobaczycie, każdy, kto widział to miasto wie, jak bardzo tętni ono życiem. Wstawiam Wam zdjęcia rozśpiewanego Placu Plebiscito zrobione nie tak dawno, bo 15 lutego, kompletnie inną niż tą którą znam Galerię Handlową,  czy chociażby zdjęcia nadmorskich kafejek, dziś zamkniętych na “cztery spusty”.

Wstawiając kilka zdjęć Pompei czy Wezuwiusza nawiązałam do cząstki historii Włoch, którą znamy.....  Zdjęcia “spesa sospeza” to póki co smutna rzeczywistość, którą w przyszłości poznają nowe pokolenia, która (niestety) zapisała się się już do historii....
PRZECZYTAJ JESZCZE
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Polsce

kiedy
2024-12-31 20:00
miejsce
Internet, Internet, Streaming online
wstęp biletowany
kiedy
2024-12-31 20:00
miejsce
Internet, Internet, Streaming online
wstęp biletowany
kiedy
2024-12-31 20:00
miejsce
Internet, Internet, Streaming online
wstęp biletowany
kiedy
2024-12-31 20:00
miejsce
Internet, Internet, Streaming online
wstęp biletowany