Ekstraklasa siatkarek - historyczne zwycięstwo beniaminka z Mogilna
To historyczne zwycięstwo mogileńskiej drużyny, która dopiero dwa miesiące temu zadebiutowała w Tauron Lidze. Po blisko dwóch i pół godzinie gry Sokół wygrał z Lotto Chemikiem 3:2 (15:25, 25:15, 15:25, 25:22, 18:16). Z ekipy mistrza Polski pozostał tylko szyld, ale policzanki zaskakująco dobrze sobie radzą w lidze i zajmują ósmą lokatę.
"Przed meczem pomyślałem sobie, że jak nie wygramy z Chemikiem, to z kim? Z drugiej strony zespół z Polic jest mocno niedoceniany" – powiedział PAP Mariaskin.
Pojedynek był emocjonujący tylko w ostatniej partii. W niej gospodynie przy stanie 14:13 zdobyły decydujący punkt, ale okazało się, że środkowa Sokoła Marina Mazenko dotknęła siatki i na tablicy wyników pojawił się remis 14:14. Przyjezdne obroniły jeszcze dwa kolejne meczbole, lecz w ostatniej akcji Anna Fiedorowicz zaatakowała w aut i historyczne zwycięstwo stało się faktem.
"Czasami takie jedno zwycięstwo może odmienić losy całego sezonu. Tego piątego seta wyszarpaliśmy sercem, ale i też umiejętnościami. Tie-break stał na całkiem dobrym poziomie, bowiem wcześniej ta gra falowała z obu stron. Myślę, że takiego meczu w Mogilnie jeszcze nie było i dla takiego małego miasteczka było to duże wydarzenie" – podkreślił szkoleniowiec.
On sam też nie krył emocji po końcowym gwizdku arbitra. Niczym Hulk Hogan z radości rozdarł klubową koszulkę.
"Trochę śmiali się ze mnie, ale ja jestem impulsywną i ekspresyjną osobą. Wkładam w moją pracę dużo pasji i wszystko to, co robię, to są emocje. Wczoraj mocno zeszło ze mnie ciśnienie, bowiem bardzo zależało mi na zwycięstwie" – wyjaśnił.
Zderzenie z ekstraklasą okazało się dla beniaminka bardzo bolesne – osiem porażek z rzędu, a wiele z nich poniesionych w bardzo wysokich rozmiarach. Tylko dwa spotkania Sokół przegrał po tie-breakach.
"Najbardziej bolesne było chyba starcie przed tygodniem z UNI Opole. Przed spotkaniem mieliśmy duże aspiracje i nadzieje, a rywal dość brutalnie się po nas +przejechał+" – opowiadał Mariaskin.
Jak dodał, mimo serii porażek, cały czas czuł wsparcie zarządu klubu i kibiców.
"Wiem, jaki to jest zawód – za wyniki zawsze odpowiada trener. Czułem jednak, że to w końcu +pójdzie+, choć miałem chwile zwątpienia. Rodzina też mi dodawała siły" – wyjaśnił.
Po zwycięstwie nad Chemikiem mogilnianki z dorobkiem czterech "oczek" nadal okupują ostatnie miejsce, ale do Pałacu Bydgoszcz tracą już tylko jeden punkt.
To historyczne zwycięstwo mogileńskiej drużyny, która dopiero dwa miesiące temu zadebiutowała w Tauron Lidze. Po blisko dwóch i pół godzinie gry Sokół wygrał z Lotto Chemikiem 3:2 (15:25, 25:15, 15:25, 25:22, 18:16). Z ekipy mistrza Polski pozostał tylko szyld, ale policzanki zaskakująco dobrze sobie radzą w lidze i zajmują ósmą lokatę.
"Przed meczem pomyślałem sobie, że jak nie wygramy z Chemikiem, to z kim? Z drugiej strony zespół z Polic jest mocno niedoceniany" – powiedział PAP Mariaskin.
Pojedynek był emocjonujący tylko w ostatniej partii. W niej gospodynie przy stanie 14:13 zdobyły decydujący punkt, ale okazało się, że środkowa Sokoła Marina Mazenko dotknęła siatki i na tablicy wyników pojawił się remis 14:14. Przyjezdne obroniły jeszcze dwa kolejne meczbole, lecz w ostatniej akcji Anna Fiedorowicz zaatakowała w aut i historyczne zwycięstwo stało się faktem.
"Czasami takie jedno zwycięstwo może odmienić losy całego sezonu. Tego piątego seta wyszarpaliśmy sercem, ale i też umiejętnościami. Tie-break stał na całkiem dobrym poziomie, bowiem wcześniej ta gra falowała z obu stron. Myślę, że takiego meczu w Mogilnie jeszcze nie było i dla takiego małego miasteczka było to duże wydarzenie" – podkreślił szkoleniowiec.
On sam też nie krył emocji po końcowym gwizdku arbitra. Niczym Hulk Hogan z radości rozdarł klubową koszulkę.
"Trochę śmiali się ze mnie, ale ja jestem impulsywną i ekspresyjną osobą. Wkładam w moją pracę dużo pasji i wszystko to, co robię, to są emocje. Wczoraj mocno zeszło ze mnie ciśnienie, bowiem bardzo zależało mi na zwycięstwie" – wyjaśnił.
Zderzenie z ekstraklasą okazało się dla beniaminka bardzo bolesne – osiem porażek z rzędu, a wiele z nich poniesionych w bardzo wysokich rozmiarach. Tylko dwa spotkania Sokół przegrał po tie-breakach.
"Najbardziej bolesne było chyba starcie przed tygodniem z UNI Opole. Przed spotkaniem mieliśmy duże aspiracje i nadzieje, a rywal dość brutalnie się po nas +przejechał+" – opowiadał Mariaskin.
Jak dodał, mimo serii porażek, cały czas czuł wsparcie zarządu klubu i kibiców.
"Wiem, jaki to jest zawód – za wyniki zawsze odpowiada trener. Czułem jednak, że to w końcu +pójdzie+, choć miałem chwile zwątpienia. Rodzina też mi dodawała siły" – wyjaśnił.
Po zwycięstwie nad Chemikiem mogilnianki z dorobkiem czterech "oczek" nadal okupują ostatnie miejsce, ale do Pałacu Bydgoszcz tracą już tylko jeden punkt.
"Wiem, że na razie nic nie drgnęło w tabeli, ale z drugiej strony te nasze straty nie są tak wielkie. To jest kwestia jednego meczu. Teraz gramy z Radomką, która będzie zdecydowanym faworytem, ale jak teraz się udało, to dlaczego nie zawalczyć w kolejnym meczu. Myślę, że dla dziewczyn to było ważne zwycięstwo, bo wierzę, że w końcu odblokują nam się głowy i będziemy walczyć o ekstraklasę dla Mogilna. Kończymy pierwszą rundę w Bydgoszczy i to będzie dla nas niezwykle ważny pojedynek" – podsumował szkoleniowiec.(PAP)
autor: Marcin Pawlicki
lic/ sab/
"Wiem, że na razie nic nie drgnęło w tabeli, ale z drugiej strony te nasze straty nie są tak wielkie. To jest kwestia jednego meczu. Teraz gramy z Radomką, która będzie zdecydowanym faworytem, ale jak teraz się udało, to dlaczego nie zawalczyć w kolejnym meczu. Myślę, że dla dziewczyn to było ważne zwycięstwo, bo wierzę, że w końcu odblokują nam się głowy i będziemy walczyć o ekstraklasę dla Mogilna. Kończymy pierwszą rundę w Bydgoszczy i to będzie dla nas niezwykle ważny pojedynek" – podsumował szkoleniowiec.(PAP)
autor: Marcin Pawlicki
lic/ sab/