Lubię korty Rolanda Garrosa i liczę na przełamanie złej passy
Linette udział w Rio de Janeiro i Tokio skończyła na pierwszej rundzie. Na tydzień przed trzecim startem na igrzyskach liczy, że w końcu uda się osiągnąć "coś więcej".
"To prawda, nie miałam najlepszych wyników na igrzyskach. Chciałabym przełamać tę złą passę i pójść trochę dalej" – powiedziała tenisistka podczas pobytu w Poznaniu.
"Lubię korty Rolanda Garrosa, mimo że ten ostatni występ w Paryżu nie był udany. Ale w przeszłości miałam kilka niezłych turniejów we French Open i udowodniłam, że potrafię tam grać. Myślę też, że jest to dla mnie znajomy obiekt, a to mi może tylko pomóc" – dodała.
Jej zdaniem, turniej olimpijski można porównać do Wielkich Szlemów, a niespodzianki są nieodłączną częścią każdego z nich.
"Nie uważam, że na igrzyskach jest więcej niespodzianek. Patrząc na ostatnie turnieje olimpijskie, to chyba wygraną Portorykanki Moniki Puig w Rio de Janeiro można uznać za zaskakujący wynik. Natomiast te niespodzianki na igrzyskach może bardziej się uwypukla, bo one rozgrywane są raz na cztery lata" – stwierdziła.
Sklasyfikowana na 48. miejscu w rankingu WTA zawodniczka w Paryżu wystąpi także w grze podwójnej z Alicją Rosolską. Obie mają za sobą wspólny start na igrzyskach – w Tokio przegrały w pierwszej rundzie z Amerykankami Bethanie Mattek-Sands i Jessicą Pegulą 1:6, 3:6.
"Wystąpiłyśmy z Alą jeszcze na kilku zawodach i przyznam, że lubię z nią grać. Ja uwielbiam Alę także prywatnie i fantastycznie czuję się z nią na korcie. Jestem pod wrażeniem, jak szybko wróciła do formy po urodzeniu drugiego dziecka. A w tenisie połączenie gry z obowiązkami rodzinnymi jest czymś wyjątkowo trudnym, przynajmniej z mojej perspektywy" – powiedziała.
Linette nie ukrywa, że sama otoczka igrzysk jest dla niej wyjątkowa i wręcz ekscytująca.
"Pod względem samej atmosfery i organizacji to impreza zupełnie inna od naszych tradycyjnych turniejów. Nie jesteśmy skoszarowani w jednym hotelu, mieszkamy w wiosce olimpijskiej. Nie ukrywam, że bywam rozkojarzona i zaaferowana tym wszystkim, co się wokół dzieje. Ciężko mi jest czasami się skupić. Nie znam za bardzo naszych sportowców od strony prywatnej, ale tylko z telewizji, dlatego tym bardziej nie mogę się doczekać, żeby ich spotkać. Zdarza się, że można też obejrzeć rywalizację w innych dyscyplinach" – opowiadała.
Jej przygotowania do turnieju na olimpijskiego są już na ostatniej prostej. Poprzedni tydzień spędziła w rodzinnym Poznaniu, gdzie ciężko trenowała na kortach AZS-u. Jej fundacja zorganizowała imprezę "Kids day", w którym udział wzięło blisko 200 dzieci.
Ostatnim przetarcie dla Linette będzie turniej WTA 250 w Pradze, który rozpoczął się w poniedziałek.
"Te moje występy na Wielkich Szlemach w tym roku nie były takie, jakie oczekiwaliśmy. Zresztą to całe pierwsze półrocze nie jest do końca udane dla mnie. Chciałabym w Pradze osiągnąć w miarę fajny wynik i zdobyć trochę punktów do rankingu. Przy okazji też jak najlepiej przygotować się do igrzysk" – podsumowała 32-letnia tenisistka.
Turniej tenisowy w Paryżu rozpocznie się 27 lipca.(PAP)
autor: Marcin Pawlicki
lic/ krys/