Warto marzyć o igrzyskach i podjąć działania w tym kierunku
Minister sportu i turystyki Sławomir Nitras w piątek zaprezentował projekt "Strategii Rozwoju Sportu - IO Warszawa 2040", w którym zawarto najważniejsze założenia zmian w polskim sporcie. Zwieńczeniem reform ma być organizacja igrzysk olimpijskich w 2040 lub 2044 roku.
Naja, która wystąpiła na czterech igrzyskach, nie ukrywa, że dla reprezentanta Polski szansa wystąpienia na takiej imprezie we własnym kraju to wyjątkowa sprawa.
"Nie jest mi natomiast łatwo odpowiedzieć na pytanie, czy Polska jest w stanie udźwignąć ciężar organizacji tej imprezy, gdyż nie mam pełnej wiedzy na ten temat. Każdy projekt sportowy zaczyna się od jakiegoś pomysłu. Warto marzyć, ale też warto podjąć działania w tym kierunku. To pewnie jest zadaniem wszystkich polityków, by ocenić realne możliwości przeprowadzenia takiego wydarzenia w naszym kraju" – przyznała.
34-letnia Naja swoją karierę sportową zakończy dużo wcześniej niż planowane igrzyska w Polsce, ale nie ukrywa, że chciałaby być świadkiem tego wydarzenia sportowego w Polsce.
"Dla mnie to odległa perspektywa, ale będę trzymać kciuki. Chciałabym doświadczyć takiego przeżycia. Nie wykluczam, że w przyszłości wykorzystam swoje doświadczenie, by działać w strukturach sportu" – podkreśliła.
Zawodniczka Posnanii startowała na igrzyskach w Londynie, Rio de Janeiro, Tokio i Paryżu. Przyznała jednak, że jako uczestnik nie miała okazji poznać kulis organizacji tych zawodów.
"My kajakarze zawsze startujemy niemal na samym końcu rywalizacji olimpijskiej. Nie wiem do końca, jakie są realne wymagania co do organizacji takiego przedsięwzięcia. Podczas igrzysk nie uczestniczę w kibicowaniu innym sportowcom, nie odwiedzam innych obiektów. Nie mamy na to zwykle czasu, bowiem musimy skupić się przede wszystkim na własnych startach" – zaznaczyła.
W przypadku organizacji igrzysk w Polsce, przeprowadzenie rywalizacji w kajakarstwie czy wioślarstwie nie powinno stanowić większego problemu. Poznański Tor Regatowy Malta należy do jednych z najlepszych i najładniej położonych obiektów tego typu na świecie. Co roku rozgrywane są na nim najważniejsze zawody w tych dyscyplinach, a za niespełna dwa lata w stolicy Wielkopolski odbędą się mistrzostwa świata w kajakarstwie. Modernizacja Malty w kontekście igrzysk nie powinna też wymagać tak wielkich nakładów finansowych, jak to może mieć w przypadku innych olimpijskich inwestycji.
"Na pewno trzeba będzie poprawić pewne rzeczy, jak poszerzenie samego akwenu czy warunki socjalno-bytowe. O tym mówimy już dziś. Natomiast ze względu na system kwalifikacji, ta liczba uczestników w sportach wodnych na igrzyskach jest mocno okrojona i nie jest tak duża, jak to ma miejsce w przypadku Pucharu Świata czy mistrzostw świata. Chyba że do tego czasu coś się zmieni" – stwierdziła Naja.
Minister Nitras przedstawiając swój projekt zaznaczył, że same igrzyska mają być "zwieńczeniem wieloletniej pracy, inwestycją w zdrowe społeczeństwo i w sport". Kajakarka nie ukrywa, że sama organizacja igrzysk zmieniłaby postrzeganie sportu w polskim społeczeństwie.
"Idea olimpizmu jest piękna, ale też musimy pamiętać, że na ten szczyt góry docierają nieliczni. Natomiast dobrze by było, by sport w naszym życiu wiązał się z higieną stylu życia. Przy organizacji takiego wydarzenia być może coś takiego napędziłoby się samoistnie. Marzy mi się, by w dobie cyfryzacji, świecie smartfonów i telewizji, każda rodzina potrafiła połączyć ten czas spędzony razem z aktywnością fizyczną. To nie musi być codzienność, ale dobry nawyk każdej polskiej rodziny. Jeśli chodzi o zdrowy styl życia, zdrowe odżywanie się to już wszystko zostało odkryte. Jest tego mnóstwo w internecie, ale pewnie to zaprocentuje za jakiś czas" – tłumaczyła czterokrotna medalistka olimpijska.
Naja często uczestniczy w spotkaniach z dziećmi i młodzieżą, próbując zachęcić ich do uprawiania kajakarstwa. Jak przyznała, nie jest to łatwe zadanie. Jej zdaniem, konieczne jest wsparcie dla trenerów, którzy wykonują pracę u podstaw, ale nie są za nią należycie wynagradzani.
"Przez całą swoją karierę staram się propagować wartości powiązane z olimpizmem, kreować jak najlepszy wizerunek mojej dyscypliny i ją popularyzować. Poza tym widzę, że jest problem z finansowaniem trenerów, którzy podejmują się szkolenia w mniej popularnych dyscyplinach. Ich wynagrodzenie jest niewspółmierne do ogromu pracy, jaką wykonują. Ruszyły pewne programy ministerialne, które mają wesprzeć trenerów i uważam, że jest to świetny pomysł. Dziś takich doświadczonych szkoleniowców pracujących często dla idei, czyli za mniejsze wynagrodzenie jest coraz mniej" – podsumowała najbardziej utytułowana zawodniczka w historii polskiego kajakarstwa.(PAP)
autor: Marcin Pawlicki
lic/ af/